Scena 2.
Korytarz.
Wartelles i Warmar wychodzili ze swoich pokoi i spotkali się na drodze.
Wartelles (podekscytowany):
Braciszku!
Jak znam ciebie, wszystko załatwiłeś na medal!
Warmar:
Muszę cię rozczarować, ale jest problem, i to duży.
Wartelles (łapie się za głowę):
Jakto?
Warmar:
Z wing slasherami i fire puncherami wszystko poszło jak spłatka, ale jak próbowałem dzwonić do Chorobisa, słyszałem tylko jakieś mechaniczne jakby głosy.
Wartelles:
Niemożliwe. Mogę ja teraz tam zadzwonić?
Warmar:
Dobra dzwoń. Przynajmniej przekonasz się, że mówię prawdę.
(Podaje kartkę Wartellesowi i wskazuje palcem numer).
(Wartelles wykręca go na swoim telefonie.)
Głos:
Witamy w firmie Mause. Aby połączyć się z konsultantem, wybierz 1.
Aby się rozłączyć i zapomnieć o sprawie, wybierz 2.
Wartelles (Z podziwem patrząc na telefon, na stronie do Warmara):
To jest espeak.
Warmar:
Co to?
Wartelles:
Syntezator mowy, którego używam w komputerze na co dzień.
Warmar:
Chcesz mi powiedzieć, że to nie jest człowiek?
Wartelles:
Bardzo możliwe.
Warmar:
To jeszcze nie koniec, naciśnij tę jedynkę.
(Wartelles posłusznie wykonuje polecenie.)
Głos 2 (powtarza 5 razy bez żadnej intonacji):
Łączę.
Głos 3:
Jestem konsultantem firmy Mause. W czym mogę służyć?
Wartelles (z przerażoną twarzą, na stronie do Warmara):
Jan i pewnie syntezator, którego nie znam.
Warmar:
A może wszystko jest dobrze ale ten cwany Chorobis się tak maskuje?
Wartelles:
Zaraz zobaczymy.
(Głośno do telefonu):
Chorobis!
Konsultant:
Poprzedni klient się o niego pytał, nie ma u nas nikogo takiego.
Wartelles:
Jest! To ty, cwany syntezatorze który może udawać espeaka i Jana!
Konsultant:
Obraża pan naszą firmę, tworzymy sprawę i się rozłączamy.
(Natychmiast przerwał połączenie).
Otwierają się jakieś drzwi i na korytarz wchodzi jasnowłosa kobieta.
Kobieta:
Czy wy o Chorobisie rozmawialiście? I dlaczego tutaj i tak głośno?
Warmar:
Oj mamuniu, spotkaliśmy się na drodze i jakoś tak wyszło.
Matka:
Te wasze kłutnie. Co tym razem chcięliście wymyśleć?
Wartelles:
Jak się go pozbyć, by dalej światu nie szkodził.
Matka:
Odwagi gratuluję, ale raczej się wam to nie uda.
Jak chcecie się kłucić tak głośno, to w swoich pokojach i na inne tematy, ok?
Wartelles:
Dobra dobra.
Matka wraca tam, z kąd przybyła.
Rozmowa toczy się szeptem.
Wartelles:
Jak myślisz? Ten dziad się nie chce przyznać czy to prawda i go np. porwano?
Warmar:
Ten news o Corona virus application był chyba wczoraj wieczorem.
Wartelles:
To pewnie porwanie mogło mieć miejsce nocą.
Warmar:
Możesz mieć rację. Ale co teraz zrobimy?
Wartelles:
Gdybym tylko miał dwie ręce.
Warmar:
Co chcesz zrobić?
Wartelles:
Zaczaić się w pracowni wiesz czyjej i dać do autostartu jakiś plik.bat, który by wyłączał jej komputer zaraz po zalogowaniu się do systemu.
Warmar:
A wiesz na ile się zna na informatyce?
Wartelles:
Z tego, co mi wiadomo, nie wie wiele i nie powinna się domyślić.
Warmar:
Odrazu zróbmy plan B. Jak to nie wypali, musimy zorganizować wyprawę do Chorobisa.
Wartelles:
Dobra, narazie coś zjedzmy, bo czas kolacji, potem przyjdź do mnie i postaram się ci wyjaśnić ten plan informatyczny.
Warmar:
Ustalone!
Wychodzą do kuchni.
8 odpowiedzi na “a2s2”
Suuper. To ja rafał węsierski ale nie mogę przywrócić sobie hasła do starego konta.
No no no/
A jednak miałem rację że można napisać dramat, nie koniecznie wierszem, hehe. Brawo marek. braaawooo.
To prawda. Nie obchodzą mnie konwencje na temat dramatów.
czyli wychodzi na to, że jak chcesz, to możesz wszystko!
Sprubuję go tak rozwinąć, by dało się go wydać na papierze albo w teatrze wystawić.
Stanę się tłumaczem i pisarzem.
ambitne plany, nie ma co.
No ale w życiu o to chodzi.