Kategorie
moje pasty

Moja pierwsza creepy pasta.

Witajcie, macie szczęście, że teraz to mogę pisać, szczerze bym się tego nie spodziewał.
No ale do żeczy, bo czasu mam niewiele.

Otuż nazywam się Wartelles.
Jestem młodym chłopcem i zawsze czekałem na nowe wydanie sabla.
I pewnego razu przyszła do mnie płyta z napisem Sable.
Od razu ją włorzyłem i tam okazało się, że jest Paladin of The Sky po francusku.
Gra się sama odpaliła i zrozumiałem, że jest w trybie demo.
No ale strzałki i enter w ogule nie działały.
Myślę sobie, że to nic więcej niż wielkie G i dałem alt+f4, oczywiście nie zadziałał.
Nawet ctrl+shift+esc i alt+ctrl+delete również wydawało się, że nie miały takiego efektu, jaki chciałem, jedynie nvda coś gadał po francusku oczywiście.
I akurat wtedy mama przyszła i zamknęła klapę laptopa i co ciekawe, wyświetliło się readme.
Oczywiście strzałki również nie działały, ale metodą prób i błędów okazało się, że da się po nim przemieszczać ctrl+pageup i ctrl+page down.
Jak przeczytałem wszystkie skruty klawiszowe, aż zamarłem z przerażenia.
Jedyne, co teraz pamiętam, to alt+shift+ctrl+x to tzw. dragon strike response, czyli trzeba nacisnąć te klawisze gdy tylko usłyszy się piknięcie podczas używania scrolla.
ctrl+shift+escape wychodził z menu.
ctrl+alt+delete wybierał zaznaczoną obcję w menu.
alt+f4 mówił ci, co w danej sytuacji musisz zrobić.
Grę się dało zawsze zapisać, ale trzebabyło do tego użyć kombinacji alt+shift+ctrl+windows+tab+capslock+u.
No i wkońcu włącznik komputera przełączał pomiędzy angielską i francuską wersją gry.
Reszty już nie mam czasu wam powiedzieć, może kiedyś jeszcze będę mógł.
Wiedząc, że już nie mam wyboru, postanowiłem wyprubować angielską wersję gry.
Język jednak był trochę zdeformowany, np.
partee
zamiast
party
oraz
inventorie
zamiast
inventory
unnowne giftese
zamiast
unknown gifts
itd.
Pomyślałem sobie, że to też wielkie G i przełączyłem się z powrotem na wersję francuską i spróbowałem włączyć nvda translate addon, który miałem zainstalowany na komputerze.
Jednak to nie działało, ale nagle pokazał się komunikat, że jest dostępna nowa wersja gry.
Jednak pasek postępu był obrazowany przez wejście na płytę CD, co oznacza, że napęd wyjmował się podczas aktualizacji gry i gdy wszystko się skończyło, zamknął się tak mocno, że aż poleciały iskry.
Okazało się, że było więcej języków do wyboru, m.in. niemiecki, norweski i rosyjski.
Wiedząc, że ta wersja angielska miała takie błędy, wyprubowałem rosyjską bo już się uczyłem tego języka.
Wszystko było wmiarę normalnie z tym tylko, że zamiast cyrlicy były litery łacińskie, co wsumie było mi na rękę.
Po chwili pojawiła się kolejna aktualizacja językowa.
Wydawało mi się wtedy, że jeśli zacznę to pobierać, mój komputer będzie rozwalony, ale niechcący wcisnąłem tak.
Na szczęście tylko stało się to, co przed tem.
Doszły kolejne nowe języki, w tym polski, który był normalny z tym tylko że bez polskich znaków.
Potem była ostateczna aktualizacja języków, która akurat pobrała się sama i też nie wyrządziła żadnych szkód.
No i wszystko działało normalnie oprucz tych nieszczęsnych skrutów klawiszowych.
Dowiedziałem się też, że został zmieniony typ licencjonowania.
Gra była całkowicie za darmo z tym tylko, że w 8-bitowej wersji, dźwięki poruszania się po menu i wyboru obcji były dokładnie takie same, jak w pokemon crystal.
Nvda też mówił jakieś dziwne cyferki przed rozpoczęciem walki oraz odtwórz przed nazwą każdej obcji menu.
Znałem to ze skryptów pokemon crystal access, więc dało się do tego przyzwyczaić.
Normalna wersja kosztowała 5 zł miesięcznie i można ją było wyprubować za darmo przez godzinę.
No ale tracki były nizkiej jakości, więc kupować tego nie warto było.
No i jakoś przeszedłem grę i dostałem pytanie, czy chcę rozpocząć część drugą.
Wybrałem tak i okazało się, że 100 lat po części 1 planeta xopolis została zaimfekowana przez corona virusa i trzebabyło zwiać na ziemię, co wymagało wybudowania statku i walki ze wszystkim, kto był na drodzę.
Do kupienia w tej części była też specjalna postać- duch Rossa i to też była subskrybcja, która działała tak, że za pierwszy miesiąc płaciło się 5 zł, za każdy następny 2 razy więcej, czyli 10, potem 20, potem 40 zł itd.
Jak poprzednio, można było go też wyprubować przez godzinę.
Oczywiście była to najpotężniejsza postać jaką dało się mieć i okazało się, że była dostępna za darmo jako unknown gift.
Przeszedłem to i potem zacząłem część 3.
1000 lat po części 2 smoki, które nie nawidziły chalflingów chcięli ich zlikwidować.
Zadaniem bohatera było zabicie ich wszystkich łącznie z królem.
W czwartej części dowiadujemy się, że jest kompletna anarchia i jedynie można pracować w restauracji.
Gra wyglądała praktycznie tak samo, jak jedna z minigier w Crazy party, gracze pewnie od razu domyślą się, o co chodzi.
Jedyna różnica to brak dźwięków kroków i oczywiście strasznie skomplikowane skruty klawiszowe.
I tak przechodziłem to wszystko dalej i gdy doszedłem do części 1000, usłyszałem głos matki:
"Ty już 3 lata grasz bez w ogule żadnego jedzenia!"
– Jak to? – zapytałem się.
– Nie wiem. – odparła kobieta.
Przyjrzałem się sobie i okazało się, że tak na prawdę jestem robotem z ludzkimi ubraniami i nawet miałem niezłą klawiaturę na swoim panelu kontrolnym.
Wtedy coś w głowie mi powiedziało te słowa:
"Dziękujemy za to, że stałeś się robotem, twój komputer będzie teraz człowiekiem."
I dosłownie z komputera wyrosły ludzkie nużki i sprzęt wyskoczył przez okno, wydając przy tym śmiech.
Byliśmy oszołomieni i dosłownie 2 kolejne roboty wparowały do naszego domu.
Na szczęście rozpoznałem ich dźwięki, to byli guardian robot i mecha slothegor.
Coooooo to woooogulllleeeee jeeeest! – krzyknęła moja mama, ale zanim zdążyłem co kolwiek jej wyjaśnić, guardian robot użył ataku hyper breaker na niej, oczywiście zabijając ją od razu.
Potem slothegor użył ataku branch trash na jej znajomej.
Trochę jej wsumię nie lubiłem, więc dobrze że nie żyje. – pomyślałem sobie i zaraz po tym conjure sword został wymierzony w głowę mojego brata Warmara.
I tak z nim nie rozmawiałem. – pomyślałem sobie.
Jednak gdy slothegor przygotowywał się do użycia natural overdrive na przyjaciółce brata, wrzeszczałem:
Nieeeeeeeeeeeee!
No ale nic nie mogłem z przeznaczeniem zrobić.
Nie mam już po co żyć. – myślałem sobie.
Tymczasem roboty wybiegły z domu i mogłem widzieć, jak moja okolica jest masakrowana.
I znowu odezwał się jakiś głos w mojej głowie:
"Czy też chcesz być jednym z tych robotów?"
No i miałem menu, po którym mogłem się poruszać strzałkami na swoim panelu kontrolnym.
Wybrałem tak i dobrze, że to zrobiłem, gdyż moi domownicy zostali odrodzeni też jako roboty, dobre i to, a ja dzięki temu mogłem wam to wszystko opisać.
Jednak miałem więcej czasu niż zakładałem, ale już na prawdę muszę kończyć.
Może jeszczę się z wami zobaczę.

9 odpowiedzi na “Moja pierwsza creepy pasta.”

Skomentuj pates Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink